Weźmy tapetę na tapetę

Czyli jak narodziły się najpopularniejsze dekoracje ścienne?

Wystarczy spojrzeć na jaskiniowe malowidła, by nie mieć wątpliwości, że potrzeba ozdabiania swojego otoczenia jest jednym z podstawowych ludzkich odruchów. Techniki i gusta może nieco się zmieniły (choć kto przynajmniej raz malował pokój, dobrze wie, że czynność ta potrafi obudzić w człowieku nieokrzesanego jaskiniowca), ale pragnienie pozostało – trzeba zrobić coś z tymi monotonnymi ścianami!

Pokrywanie powierzchni budynków farbami i barwnikami jest równie stare, jak cywilizacja – wiemy to, bo niektóre frywolne freski na ścianach rzymskich domostw, a nawet zagadkowe malowidła egipskie możemy podziwiać i dziś. Wykorzystywanie tkanin do zdobienia ścian jest nieco młodszym wynalazkiem, ale nadal mówimy tu o bardzo starym pomyśle: już w Iliadzie Homera możemy przeczytać o tym, jak słynna Helena zajmuje się tkaniem gobelinu, na którym przedstawia dzieje trwającej od dziesięciu lat wojny trojańskiej. Gdy wiele stuleci później średniowieczni krzyżowcy przywieźli ze swych wypraw arabski pomysł, by na ścianach wieszać dywany, dekoracyjne tkaniny upowszechniły się wśród szlachty na tyle, że wykreowały modę, która przetrwała stulecia.

Tapisserie de l'apocalypse

La tenture de l’Apocalypse, płótno przedstawiające wydarzenia opisane w Apokalipsie św. Jana, 1377-1382 (http://en.wikipedia.org/).

Czas na papier

W dobie renesansu pojawiła się alternatywa dla popularnych wśród szlachty bardzo drogich tapiserii. Były nią znacznie tańsze tapety papierowe ozdabiane techniką drzeworytu. Wówczas też narodziły się obrazy. Niekiedy ich rozmiary były bardzo duże, ponieważ tworzono je nie z myślą o tradycyjnym oprawieniu, lecz właśnie o zamontowaniu na ścianie. Najsłynniejszy z nich to Łuk Triumfalny wykonany w 1515 r. na zlecenie cesarza Maksymiliana I przez Albrechta Dürera – o tyle ciekawy, że wykonano go z myślą o przeznaczeniu do kolorowania przez pracowników instytucji, do których został rozesłany. W błędzie są zatem Ci, którzy uważają, że współczesne fototapety do kolorowania dla dzieci to wynalazek naszych czasów…

Łuk Maksymiliana

Łuk triumfalny autorstwa Albrechta Dürera (http://en.wikipedia.org/).

Najpierw Francja, potem cały świat

Produkcja tapet rozkwitła w XVI-wiecznej Anglii, za czasów Henryka VIII, który, odwracając się od Kościoła Katolickiego, jednocześnie odciął zamożnych swojego kraju od tradycyjnych źródeł bogatych tkanin, jakimi były Dania i Francja. Z braku dostawców tego towaru we własnym kraju szlachta zainteresowała się wytwarzanymi lokalnie papierowymi tapetami. O ich popularności najlepiej świadczy fakt, że gdy skończyły się rządy purytanina Cromwella, który zabronił stosowania tapet jako zbyt niepoważnej dekoracji, bogaci obywatele angielscy zaraz zaczęli się domagać wznowienia ich produkcji. I rzeczywiście musiała ona ruszyć pełną parą, bo już kilkadziesiąt lat później Anglia stał się głównym eksporterem tapet w całej Europie. Nie bez znaczenia pozostawał w tym procesie fakt, że Anglicy opracowali tańszy sposób produkcji wymyślonych skądinąd przez Francuzów bardzo modnych tapet flokowanych. Tapety takie były poniekąd brakującym ogniwem między uważanymi za bardziej eleganckie tkaninami naściennymi, stosowanymi w pomieszczeniach reprezentacyjnych, a stosowanymi do dekoracji pokojów prywatnych tapetami papierowymi. Ostatecznie Francuzi przejęli (wymuszoną, jak pamiętamy) angielską modę na papier – a wiadomo, że gdy we Francji coś stanie się modne, w krótkim czasie staja się en vogue wszędzie…

The Saloon - Saltram

Salon w Saltram House w Anglii (II poł. XVIII w.). Jego ściany pokryto tapetą flokowaną o charakterystycznym barokowym wzorze (http://commons.wikimedia.org/).

Chleba i tapet

Za sprawą upowszechnienia odpowiednich technologii w XIX wieku tapeta wreszcie stała się dobrem szeroko dostępnym. Jedne z najpiękniejszych wzorów tego okresu zaprojektował słynny prerafaelita William Morris, wizjoner wierzący w ogólnoludzką potrzebę piękna i konieczność poprawienia jakości życia klasy pracującej. Tapety były idealnym nośnikiem obu tych idei, a inspirowane iluminacjami średniowiecznych ksiąg roślinne wzory Morrisa zachwycają do dziś.

DARW212541_zoom

Tapeta autorstwa Williama Morrisa (http://en.wikipedia.org/).

Wielki comeback

W wieku XX tapety nie straciły na popularności – aż do lat 80., kiedy zainteresowanie tą dekoracją zaczęło spadać. W międzyczasie pojawiły się fototapety, które święciły triumfy zwłaszcza w Polsce. W przygnębiającej PRL-owskiej rzeczywistości fototapety były tym, czym iluzjonistyczne malowidła ścienne były dla XVIII-wiecznych Francuzów – oknem na lepszą i piękniejszą rzeczywistość. Banalne obrazki typu błękitna laguna czy plaża z palmami symbolizowały marzenia o dobrobycie, swobodnym poruszaniu się po mapie świata, dlatego po upadku ustroju socjalistycznego z zażenowaniem je pozrywano.

Na początku XXI wieku fototapety przeżywają swój renesans. Nowoczesne ekologiczne materiały, łatwa dostępność i praktycznie nieograniczona liczba ciekawych wzorów sprawiły, że z symbolu złego gustu fototapeta awansowała na jeden z najmodniejszych elementów wystroju wnętrza. A zdobi nie tylko mieszkania ironicznych pięknych dwudziestoletnich i ściany modnych kawiarni, ale też pokoje dziecięce, biura i dworce. Nadal wyraża marzenia o pięknie – ale teraz już nie trzeba się ich wstydzić.

Nowoczesne fototapety to nie wstyd, ale powód do dumy.

myloview.pl
myloview.pl
Brak komentarzy
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

+48 796 888 777
(pon. - pt. 10:00 - 17:00)
Zapisz się na newsletter
i odbierz kod rabatowy 5%