Jeszcze kilka lat temu tworzona przez George’a R. R. Martina seria Pieśń Lodu i Ognia cieszyła się popularnością niemal wyłącznie wśród entuzjastów literatury fantastycznej. W środowisku tym Pieśń uchodzi od dawna za jeden z najlepszych cykli w historii gatunku. Seria ta została zainspirowana przez europejską historię (z dodatkiem magii i smoków!) i po brzegi wypełniona pełnokrwistymi postaciami, zaskakującymi zwrotami akcji. Przede wszystkim natomiast – z czego szczególnie słynie pisarstwo Martina – jest krwawa jak śniadanie wampira i nieprzyzwoita jak alkohol przed południem.
Mimo wszystkich tych zalet o sadze zrobiło się naprawdę głośno dopiero wówczas, gdy za jej telewizyjną adaptację wzięła się stacja telewizji kablowej HBO, szeroko znana ze swoich odważnych i testujących granice obyczajowej tolerancji produkcji. To tutaj powstał rewolucyjny Seks w wielkim mieście, moralnie kontrowersyjna Rodzina Soprano czy serial Sześć stóp pod ziemią, który na zawsze zmienił to, co myślimy o “serialach rodzinnych”.
Premiera serialu – nazwanego Gra o tron, jak pierwszy tom Pieśni Lodu i Ognia – miała miejsce prawie równo 4 lata temu, w kwietniu 2011 roku. Pilotażowy odcinek epickiej (w tradycyjnym, ale i młodzieżowym tego słowa znaczeniu) produkcji od razu podbił serca nie tylko widzów, lecz także krytyków, wytyczając nowe standardy dla filmów i seriali fantastycznych. Fascynujące postaci stworzone przez Martina nabrały jeszcze bardziej realnych kształtów dzięki świetnie dobranym (choć z tym stwierdzeniem zapewne nie zgodziliby się wszyscy fani Pieśni)aktorom – w znacznej mierze mało znanym (tym bardziej, że niemal wszyscy są Brytyjczykami) bądź wręcz dopiero debiutującym. Dodajmy do tego niewiarygodnie dopracowane kostiumy, plenery z całego świata, nienaganny scenariusz i… nie mogło nie być hitu. Nawet osoby, które na słowo “fantasy” kręcą nosem i tylko z łaską obejrzałyby Władcę Pierścieni, zachwyciły się serialem i zaczęły go namiętnie oglądać. Niektóre cytaty z Gry trafiły na stałe do języka potocznego: jak na przykład zużyte na śmierć przez prasę “Nadchodzi zima” – zawołanie rodowe Starków, jednego z rodów Gry o tron.
W ostatni weekend premierę miał pierwszy odcinek piątego już sezonu serialu. Towarzyszył mu skandal, bo bardzo krótko przed premierą do sieci wyciekły pierwsze cztery odcinki – na które od razu rzucili się fani, terroryzując potem spoilerami swoich bardziej uczciwych znajomych. Czy już go widzieliście (głupie pytanie – wszyscy już go widzieli!)? Kto Waszym zdaniem zasiądzie wreszcie na posępnym Żelaznym Tronie: olśniewający inteligencją i ciętym poczuciem humoru karzeł Tyrion Lannister, matka smoków Daenerys Targaryen, nudny jak flaki z olejem (to chyba nie tylko nasza opinia?) Stannis Baratheon? A może ktoś jeszcze inny? A co tam u Jona “Nic Nie Wiem” Snowa? Nieustraszonej Aryi i jej nieszczęsnej siostry Sansy? Czy romans między bliżniakami, Cersei i Jaimem Lannisterami, ma szansę przetrwać? Tyle pytań!
Jeśli, jak my, uwielbiacie Grę o tron, z całą pewnością spodobają się Wam nasze zainspirowane tym serialem fototapety. Mamy dla Was dwie. Na jednej są słynne loki i podkówka Jona Snowa – bękarta Neda Starka, najporządniejszego ze wszystkich bohaterów serialu (który w związku z tym musiał, oczywiście, umrzeć okrutną śmiercią jeszcze w pierwszym sezonie). Jon należy obecnie do Nocnej Straży, rycerskiego zakonu, którego zadaniem jest patrolowanie Muru – oddzielającego północny kraniec królestwa Westeros od krainy wiecznej zimy, kryjącej tajemnicze zagrożenie w postaci przerażających, podobnych do śnieżnych zombie Białych Wędrowców… Druga fototapeta to coś dla zwolenników Daenerys – obdarzonej stalową wolą ostatniej (ale czy na pewno?) dziedziczki starego rodu Targaryenów, w którego żyłach płynie podobno krew smoków… W co nietrudno uwierzyć, zważywszy fakt, iż “dziećmi” Daenerys jest trójka wielkich, zionących ogniem smoków. Daenerys powoli buduje swoją potęgę, zbierając wielką armię najemników i żołnierzy rekrutowanych spośród wyzwolonych przez siebie niewolników – i powoli zbliża się do Królewskiej Przystani, stolicy królestwa, by tam sięgnąć po to, co prawnie należy się jej z racji urodzenia…
Dzięki minimalistycznemu designowi obie fototapety będą świetnie się prezentować w różnego rodzaju wnętrzach – tym bardziej że ich kolorystyka, w przeciwieństwie do większości bohaterów Gry o tron, zachowuje pełną neutralność.
Kto zwycięży w zmaganiach o Żelazny Tron, a kto trafi na Twoją ścianę? My jesteśmy w drużynie Daenerys, a Ty? Napisz nam w komentarzach!