3 najbardziej spektakularne katastrofy dekoracyjne, czyli jak uratować wnętrze?

Często mówi się o błędach, jakie można popełnić, urządzając wnętrze. Jest ich sporo: nieproporcjonalne wobec pomieszczenie meble, wzory na ścianach zbyt duże lub zbyt małe w stosunku do rozmiaru pokoju, zbyt agresywne – lub przeciwnie: zbyt mdłe – kolory, nieodpowiednie zestawienie barw, nadmierne dopasowywanie do siebie barw, gryzące się wzory… Można by długo wymieniać. Takie błędy to te działania, które od samego początku były zdecydowanie złym pomysłem. Czasem bywa jednak inaczej: w założeniach wszystko jest piękne i cudowne, i stylowe tak, że nic, tylko dzwonić po “Elle Decor” czy inne “Cztery Kąty”, żeby przyjechali i zrobili zdjęcia na okładkę, a potem przychodzi do etapu realizacji i… no właśnie. Mamy katastrofę. Co zrobić, żeby odratować jak najwięcej?

Katastrofa: We “wnętrzu ze zdjęcia” nie da się żyć

Powiedzieć, że w ostatnich latach minimalizm jest w modzie, to tak, jakby powiedzieć, że słoń jest nieco cięższy od kanarka. Minimalizm atakuje nas zewsząd – czai się na blogach o designie, w czasopismach, katalogach producentów, po prostu wszędzie. Wiele osób stwierdza zatem, że to coś idealnego dla nich. Tymczasem sprawienie, by wnętrze minimalistyczne wyglądało naprawdę dobrze, wymaga nie tylko sporego wyczucia tej stylistyki, ale także siły woli buddyjskiego mnicha. Każdy “zbędny” przedmiot pozostawiony na wierzchu zakłóca wygląd misternie wyczyszczonej z detali kompozycji.

NA POMOC!: Jeśli zdecydowałeś się na minimalistyczne wnętrze i poniewczasie doszedłeś do wniosku, że z jakiegoś powodu nie możesz lub nie chcesz z tym żyć, po prostu zrezygnuj z minimalizmu: dodaj tu i tam kolorowe dodatki, zawieś na ścianie obraz lub plakat (albo kilka!), pomaluj ściany, ozdób wnętrze fototapetą, porozrzucaj poduszki, zawieś zasłony. Stwórz wrażenie różnorodności – w ten sposób odwrócisz uwagę od tego, że przez krzesło przerzucona jest bluza, na stole leżą porozrzucane książki i czasopisma a łóżka nie ścielił zawodowy wojskowy.

Katastrofa: Niedopasowane elementy wystroju

Popularne programy telewizyjne typu “ekstremalna metamorfoza” próbują nas przekonać, że kompletna zmiana wystroju wnętrza to zadanie, które z łatwością można wykonać w kilka dni. Tymczasem tworzenie totalnej aranżacji, od podłogi poprzez obrazki na ścianach aż po sufit, to tak naprawdę projekt na kilka tygodni, jeśli nie miesięcy. Wbrew pozorom bowiem klucz do sukcesu nie tkwi w tym, by wykupić całą aranżację z jednego z “pokoi” z Ikei czy całą stronę jakiegoś katalogu wnętrzarskiego, lecz w stopniowym dodawaniu kolejnych elementów wówczas, gdy wszystkie poprzednie się już “zaaklimatyzowały” we wnętrzu. Dopiero to da nam względną pewność, że poszczególne elementy będą dobrze ze sobą współgrać.

NA POMOC!: Rozwiązanie bolesne, ale skuteczne, to pozbyć się wszystkiego, co “gryzie się” z resztą aranżacji albo w inny sposób nie sprawdza się w danym pokoju. Zamiast sprzedawania czy oddawania można także popróbować przeróbek DIY – ale decyduj się na to wyłącznie wówczas, gdy jesteś naprawdę pewien, że potrafisz to zrobić (nie, obejrzenie ten jeden raz bardzo fajnego tutorialu na YouTube się nie liczy).

Katastrofa: Kolor jak z horroru

Tak to już bywa, że piękna pistacjowa zieleń potrafi się na ścianie zamienić w najbardziej odrażający odcień szpitalnej zielonkawości, a eleganckie bordo może nagle zacząć niepokojąco kojarzyć się z zaschniętą krwią. Kolory wyglądają bardzo różnie w zależności od wielu czynników: pory dnia, rodzaju światła, kolorów towarzyszących,  rodzaju podłoża… Czasem nawet próbna smuga na ścianie, skrupulatnie oglądana we wszystkich porach dnia, nie daje prawdziwego poglądu na to, jak będzie wyglądać cała ściana czy nawet wszystkie ściany w danym pomieszczeniu po pomalowaniu.

NA POMOC!: Jeśli właśnie pokryłeś ścianę kolorem pomidorówki ze szkolnej stołówki czy inną rozkoszną barwą, masz kilka opcji. Pierwsza to nauczyć się z tym żyć. Serio! Daj nowemu kolorowi tydzień lub dwa – czasem problem tkwi nie w odcieniu, a w oku i umyśle patrzącego, które z wielkim trudem oswajają się ze zmianą. Może się okazać, że to, nad czym we wtorek darłeś szaty, w czwartek nie będzie takie złe, w sobotę będzie już całkiem w porządku, a w poniedziałek dojdziesz do wniosku, że w sumie tak miało być. Druga opcja to manipulowanie dodatkami: ta sama ściana nad łóżkiem z białą pościelą będzie wyglądała inaczej, niż nad łóżkiem z pościelą czerwoną, i tak dalej. Trzecia opcja to, oczywiście, malowanie lub tapetowanie na nowo. Polecamy ją tylko w sytuacji, gdy już naprawdę nie możesz z tym kolorem żyć.

myloview.pl
myloview.pl
Brak komentarzy
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

+48 796 888 777
(pon. - pt. 10:00 - 17:00)
Zapisz się na newsletter
i odbierz kod rabatowy 5%